Jest taka teoria, że w każdym z nas drzemie anioł. Mówimy przecież o anielskiej naturze, aniele nie człowieku, anielskim spokoju.

Czemu ludzie tak lubią anioły?

Czemu ludzie tak lubią anioły?

W archetypie, czyli w pierwotnej świadomości, która pozwala nam rozumieć to, co niedefiniowalne: miłość, zazdrość, smutek, radość – anioł został utrwalony, jako uosobienie cech ponadludzkich: niezwykłego spokoju, wszechmiłości, opanowania, czucia, wrażliwości, ale przede wszystkim DUSZY.

Anioł to ludzkie priorytety. U jednych Anioł wrażliwości, u innych Anioł samotności, odwagi, a chyba przede wszystkim Anioł prawdy.

Anioł jest symbolem, można powiedzieć, doskonałości, tej samej, do której chyba każdy dąży. Dlatego też je lubimy. Tak naprawdę każdy z nas nosi w sobie anioła, tylko, że często je zabijamy…
Ten temat bardzo mocno dotyka sprawy indywidualności. Bycie człowiekiem dobrym nie jest niestety rzeczą najprostszą. Wszystko wiąże się z tym, że niewielu ludzi potrafi ze spokojem i przyjaźnią spojrzeć na kogoś od siebie lepszego; niewielu potrafi od takiej osoby uczyć się, jak samemu być lepszym. Życie to potok szarej Masy. Dopóki w masie tej nie zaistnieje anioł (oczywiście, to spora przenośnia), owej Masie jest dobrze w swojej szarości. Gdy jednak Masa zauważy, że wśród nich jest anioł, zaczyna się robić niedobrze. Masa orientuje się wtedy, że w tej ponurej i obojętnej, a przy tym kulejącej intelektualnie, sprowadzonej do poziomu chodnika, radośnie hipokryzującej gawiedzi, w której żyje, jest jednak ktoś, kto jest lepszy. Lepszy. Po prostu. Że ten ktoś potrafi być dobry, kiedy inni sobie to odpuszczą, bo nie mają czasu. Widzą, że jest istota, która umie zachować wzniosłe wartości w sercu i dochować im wierności, która umie wyłamać się z tłumu. I to Masę boli. To Masę kłuje w oczy. Bo Masa tak nie umie. Bo pojedyncze jej jednostki za bardzo obawiają się reakcji całości. Oto dlaczego zabijamy w sobie anioły. Ze strachu. Nie tak wyraźnego i paraliżującego, jak w obliczu zagrożenia. To strach daleko głębszy, a do tego okropniejszy i trudniejszy do zwalczenia, bo skrywający się w zaciszu duszy i czekający w utajeniu. A szare jednostki żyjące w Masie mają wrażenie, że jeśli skutecznie zwalczą anioła w sobie, wtedy anioł, który tak ich razi, pozostanie osamotniony i nie da sobie rady. Nie dostanie pożywki dla swojej działalności, owoc jego wyższości nie zakwitnie w nikim innym i nie stanie się powodem jeszcze większego wstydu za to, że dana jednostka nie ma odwagi być podobną.
Dlatego tak chętnie otaczamy się wizerunkami aniołów, z lubością podziwiamy ich doskonałość, bo to jest bezpieczniejsze niż manifestowanie swojej własnej anielskości.

Ocena